Żołnierze Wyklęci

Można by powiedzieć, że o obu wojnach światowych i czasach im towarzyszących wiemy już wszystko. Może i tak by było, gdyby nie komunizm i czasy PRL-u, gdzie rosyjskie władze wmawiały nam swoją wersję wydarzeń. Chyba właśnie przez to tak mało wiemy dziś o Żołnierzach Wyklętych. Dopiero od 2011 roku 1 marca obchodzimy ich święto. Pytanie tylko, ilu Polaków w ogóle wie, kim oni byli?



Otóż byli to bohaterowie czasów powojennych. Po zakończeniu II wojny światowej wielu Polaków wiedziało, że kapitulacja Niemiec wcale nie będzie oznaczała niepodległości Polski. Ponieważ spodziewano się okupacji naszego kraju przez siły ZSRR, wielu naszych rodaków postanowiło podjąć walkę. Walkę, która choć była skazana na porażkę, pokazała, że nigdy nie oddamy dobrowolnie naszych ziem.


Dowództwo AK w roku 1943 zaczęło tworzyć zrzeszenia cywilne i wojskowe. Miały one na celu przeciwstawienie się ewentualnej (i bardzo prawdopodobnej) okupacji ZSRR. Powołano więc do życia NIE (nazwa była wyrazem sprzeciwu wobec wkraczającej Armii Czerwonej), organizację, która działała pod przywództwem generała Leopolda Okulickiego. Każdy, kto chciał dołączyć do tej konspiracyjnej grupy, musiał przejść niezwykle ciężkie próby, zerwać wszelkie kontakty z AK. Rekrutacją nowych członków zajmował się pułkownik August Fieldorf, zwany również pod pseudonimem „Generał Nil”.



Niestety, obu przywódców aresztowano. Z tego też powodu NIE przestała istnieć 7 maja 1945 roku. Wiele organizacji postanowiło przestawić się na walkę polityczną, co nie spodobało się żołnierzom AK. Szacuje się, że było ich wtedy około 30 tysięcy. Zaczęli oni walczyć wojną partyzancką wymierzoną w żołnierzy ZSRR. Atakowali z lasów, ginęli z bronią w ręku, z honorem. Przez władze komunistyczne byli nazywani „zaplutymi karłami reakcji”. Celowo przedstawiano ich ludziom jako bandy faszystowskie. Właściwie każde działanie wymierzone w ZSRR było nazywane aktem faszyzmu.

Ataki wymierzone były głównie w oddziały OB., KBW i MO. Na terenach Wielkopolski sukcesami skończyły się akcje grupy będącej pod dowodzeniem Antoniego Fryszowskiego.
Walki trwały długo, choć ataki były sporadyczne – unikano starć bezpośrednich. Władze ZSRR w roku 1945 i 1947 zastosowały taktykę udzielenia amnestii, co okazało się dobrym, choć tragicznym w skutkach dla Polaków posunięciem. Obiecano, że każdy, kto ujawni się jako członek polskiego podziemia, będzie pozbawiony konsekwencji pomimo „działania na szkodę narodu”. Niestety, wielu ludzi uwierzyło w zapewnienia władz i wyszło z ukrycia.

Przez dwa lata ujawniło się łącznie około 130 tysięcy osób. Jak się okazało, Polacy zostali oszukani. Członkowie grupy podziemnej byli torturowani, wyciągano od nich informacje o reszcie dalej tkwiących w konspiracji osobach. Następnie byli skazywani na śmierć, lub w sprzyjających okolicznościach wywożeni do obozów pracy.




W dodatku od 14 kwietnia 1950 roku Kościół Katolicki miał całkowity zakaz pomocy ugrupowaniom podziemnym. Każde najmniejsze podejrzenie udzielenia wsparcia kończył się brutalnymi represjami wobec duchownych.

Ostatnie akty działalności definitywnie zakończyły się w roku 1963 – wtedy też zginął ostatni Żołnierz Wyklęty – Józef Franczak.

Co takiego zrobili dla nas Żołnierze Wyklęci? Przede wszystkim oddali swe życie w obronie kraju. Walczyli o niezależną Polskę, o autonomię naszego kraju. Dziś wiemy o nich nieco więcej niż kiedyś. Wciąż jednak wiele spraw owiane jest tajemnicą. Największy spór dotyczy rzekomego antysemityzmu ŻW – czy dopuszczali się oni mordów na Żydach? Tego nie wiemy, możemy być jednak pewni, że zasługują oni na miano bohaterów. 



Grafika pochodzi ze strony - Grafika Patriotyczna - Polecam!

0 komentarze: