O narodzie naszym słów kilka

Ruch Narodowy, ubój rytualny, patriotyzm i nacjonalizm.


W naszym kraju ostatnimi czasy miało miejsce kilka wydarzeń, które mogą mieć swoje odzwierciedlenie w przyszłości. Wiele mówiło się o Narodowcach, o uboju zwierząt bez wcześniejszego ogłuszenia, no i ostatnio o Wołyniu i tamtejszej czystce etnicznej. Innymi słowy, w Polsce doszło do wielu poważnych rozmów, dyskusji i niestety również do wzajemnych oskarżeń i szyderstw.



W tym wpisie chciałbym poruszyć kwestię patriotyzmu i nacjonalizmu. Jest ona mocno powiązana z dwoma wydarzeniami, o których wspomniałem powyżej. Należałoby zacząć od definicji tych dwóch pojęć. Nie chcę sięgać do słownika (celowo), napiszę po prostu to, co myślę. Otóż patriota jest dla mnie człowiekiem, który kocha swój kraj, jest dumny ze swego pochodzenia, działa na korzyść swego narodu. Z nacjonalistą jest podobnie, z tą różnicą, że on wręcz wywyższa swój kraj ponad wszystkie inne. W dodatku może przejawiać wrogość i dopuszczać się agresji wobec innych nacji. Dobrze myślę?

A raczej czy dobrze myślałem. Otóż moim zdaniem słowa „patriota” i „nacjonalista” zaczynają się powoli przenikać. Jeśli zależy nam na naszej ojczyźnie, to musimy zacząć myśleć o podjęciu działań w idei patriotycznej, które mogą jednak podchodzić pod nacjonalizm. Ten temat rozwinę szerzej w późniejszych akapitach, teraz kilka informacji o Wołyniu.


Przede wszystkim z badań wynika, że bardzo niewielu Polaków zdaje sobie sprawę z tego, co się w ogóle w roku 1943 na obecnych ziemiach ukraińskich wydarzyło. Według ankiety CBOS tylko co trzeci Polak wie, kto był wtedy ofiarą eksterminacji. Co więcej, co piąty Polak wie, kto się tej eksterminacji dopuścił (większość uważała, że byli to Rosjanie…). Przyznam szczerze, ja choć wiedziałem, kto kogo mordował, to do niedawna nie byłbym w stanie powiedzieć o tym wydarzeniu niczego więcej.

Otóż Polacy i Ukraińcy rościli sobie pretensje do tych samych ziem. W latach 1918-1919 doszło do polsko-ukrainśkiej wojny, w której zwyciężyli nasi rodacy. Nasi wschodni sąsiedzi nie mogli się jednak z tą klęską pogodzić. Młodzi Ukraińcy zaczęli przyjmować poglądy niejakiego Dmytro Doncowa, był to człowiek, który jest uważany za stwórcę integralnego nacjonalizmu na Ukrainie. Zwolennicy jego ideologii w 1929 roku stworzyli Organizację Ukraińskich Nacjonalistów (OUN). Trzeba przyznać, że OUN cieszyło się tak dużym poparciem również z tego powodu, iż wielu ówczesnych Polaków uważało, że Ukraińcy wcale nie są narodem. Nasze nacje były do siebie niezwykle wrogo nastawione, my również dolewaliśmy oliwy do ognia.

Dlatego też wybuch II wojny światowej wielu Ukraińców uznało za szansę na zdobycie niepodległości. Za głównego wroga obrali sobie ZSRR oraz Polskę, pomocy zaś szukali w Niemcach. Nic bardziej mylnego. Po ataku na Polskę Hitler wprowadził system okupacyjny, o powstaniu narodu ukraińskiego dalej nie mogło być mowy. Wtedy też OUN zaczął tworzyć oddziały partyzanckie. Na Wołyniu powstała kilkunastotysięczna armia. 9 lutego 1943 roku padł rozkaz – żołnierze mieli masowo eksterminować Polaków i wszelkie oznaki polskości na Wołyniu. Poza mordowaniem Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) miała za zadanie zniszczyć wszystkie polskie domy na Wołyniu, oraz usunąć drzewa. Chodziło o to, aby Polacy nie mogli zgłaszać pretensji co do odzyskania swoich ziem (bo nie ostało się na nich nic, co miałoby związek z Polską, oczywiście prócz historii). Szacuje się, że zginęło od 91 200 do 133 800 ludzi. Polacy byli rąbani siekierami, hurtem rozstrzeliwani, grupowo rozrywani granatami. Dziś wielu z nas o tych wydarzeniach sprzed 70 lat nie pamięta.

Bardzo żałuję, że nasz rząd nie odważył się nazwać czystki etnicznej zwykłym, bezpardonowym ludobójstwem. Czy naprawdę dla lepszych kontaktów z Ukrainą boimy się powiedzieć prawdę i oddać cześć naszym poległym rodakom? Co więcej, jakim prawem Janusz Palikot śmie mówić, że każdy, kto uważa, że Ukraińcy dopuścili się ludobójstwa, jest nacjonalistą? Historia broni się sama, wystarczy zajrzeć do książek, aby poznać prawdę. Powiem więcej, wielu Ukraińców przyznaje, że było to ludobójstwo! Nasz rząd zawiódł na całej linii. Ruch Palikota i Platforma Obywatelska (bez Jarosława Gowina) powinni się wstydzić, że okazali taki brak szacunku bestialsko zamordowanym Polakom.

Należy wspomnieć o jednej rzeczy. Nie wszyscy Ukraińcy byli wrogo nastawieni do Polaków. Znaleźli się i tacy, którzy naszym rodakom pomagali. I zostali za to ukarani karą śmierci. Kilkuset Ukraińców przedwcześnie pożegnało się z życiem tylko dlatego, że nie chcieli przyczynić się do ludobójstwa. Nawet obecnie są ludzie, którzy za wydarzenia sprzed lat przepraszają naszych rodaków. Nie możemy więc krytykować Ukraińców jako ogółu.

Temat Wołynia już za nami, czas na sprawę Narodowców. Nazywani faszystami (przez Janusza Palikota), w programie „Tak czy Nie” emitowanym w Polsat News zaś „dresiarzami z blokowisk, którzy nie umieją konstruktywnie spędzać wolnego czasu”. Czy tak jest w istocie? Czy aby na pewno Ruch Narodowy ma się nam kojarzyć ze wszystkim co najgorsze?

W jaki sposób możemy walczyć o swoje prawa? Moim zdaniem najlepiej jest głosować na partię, która ma zbliżone poglądy do naszych. Niestety, w demokracji to może nie wystarczyć. Ostatnio większość wybrała Platformę Obywatelską. Mam szczerą nadzieję, że ludzie już poznali się na ich sztuczkach i obietnicach bez pokrycia. Jednak rządzą oni nadal i nieprędko się to zmieni. Z Polską jednak jest coraz gorzej. Czy naprawdę nie możemy więc niczego z tym zrobić?

Dla porównania.


W Narodowcach widzę ludzi, którzy chcą być ponad podziałami. Widzę ludzi, którzy nie wchodzą w układy, które mają im przynieść korzyści finansowe. Widzę ludzi, którym zależy na Polsce, nie na swoich kieszeniach. Owszem, mają oni poglądy, które wielu osobom mogą się nie podobać. Po to jest demokracja, aby każdy wyrażał swoje zdanie. Jednak czy wyrażanie własnego zdania musi się równać bezzasadnej krytyce?

Nacjonalizm już od szkół podstawowych jest wpajany ludziom, jako coś złego. Jako pogląd, z którym należy walczyć. Ale zastanówmy się, czy Polska nie potrzebuje nacjonalistów? Czy nasz kraj nie potrzebuje radykalnych zmian? Nie chodzi mi tu o żadną ofensywę wobec konkretnego kraju. Chodzi mi tylko o uzyskanie dla Polski większej autonomii. Szczerze wątpię w to, aby PiS czy PO były w stanie ją Polsce zapewnić.

Narodowcy są ludźmi pamiętającymi o historii Polski, jej dobro stawiają sobie na pierwszym celu. W mediach przedstawia się ich jako bandę chuliganów, którzy tylko niszczą wszystko dookoła i burzą spokój. A przecież wśród Ruchu Narodowego są ludzie inteligentni. Jako przykład podam Krzysztofa Bosaka. Jest to człowiek, który ma pomysł na to, jak naprawić Polskę. W dodatku nie posługuje się językiem nienawiści, ma to, czego brakuje mi w naszych politykach – umiejętność dyskutowania. Na jego blogu możemy zapoznać się z jego rozmowami z ludźmi, którzy nie zawsze zgadzali się z jego poglądami. I co najlepsze, możemy zaobserwować rzetelną wymianę zdań, popartą argumentami, ale bez prób oczerniania swoich rozmówców.



Nie można mówić, że cała idea Narodowców jest zła. Każdy człowiek ma własne zdanie i własną wizję Polski. Pytanie, ilu Polakom faktycznie zależy na naprawie naszego kraju? Ilu robi coś poza narzekaniem? Ruch Narodowy to dobre miejsce dla ludzi, którzy mają pomysł na naprawę Polski. Oczywiście tylko wtedy, jeśli pomysł ten będzie współgrał z ideą Narodowców. Chodzi mi o to, że wiele jest partii i ugrupowań, każdy może znaleźć sobie taką, która choć w części będzie zgodna z jego poglądami. Uważam, że nie można nie iść na wybory/nie popierać danej partii czy ugrupowania z tego tylko powodu, iż nie pasuje nam konkretny postulat. Nie da się dogodzić wszystkim, ale musimy być świadomi tego, że nasze zdanie jest istotne. Pytanie tylko, czy chcemy głośno je wyrażać.

Dostrzegam w nacjonalizmie pewne wady i potencjalne straty dla Polski. Sęk w tym, że obecnie Polska jest daleko z tyłu za krajami Zachodu. Musimy pokazać, że jesteśmy narodem, który potrafi o siebie zadbać. Narodem, który potrafi zarzucić coś innym krajom, jeśli jest to poparte solidną argumentacją (nawiązuję do ludobójstwa na Wołyniu). No i przede wszystkim musimy pokazać, że jesteśmy krajem, który potrafi sam o siebie zadbać. Pokazać, że inne kraje nie muszą ingerować w naszą politykę.

Na koniec chciałbym polecić kilka stron, które przybliżą wam powody mojej akceptacji nacjonalizmu. Inne zaś po prostu polecam jako warte zapoznania się.


PS1 Informacje o Wołyniu czerpałem z dodatku do Gościa Niedzielnego, numeru 28. Kosztuje on 4,50 zł i nadal możecie go kupić w sklepach z prasą. Warto to zrobić, ponieważ informacje te potwierdził Instytut Pamięci Narodowej.


PS2 Grafiki dołączone do tego tekstu pochodzą z Grafiki Patriotycznej. Polecam ich stronę na FaceBooku, naprawdę jest ona warta uwagi. Tym bardziej, że ich grafiki prezentują sobą bardzo wysoki poziom.

PS3 Spodobała ci się strona? Udostępnij!

2 komentarze:

  1. Ja nie mam nic do nacjonalizmu jako takiego. Naturalnym wydaje mi się, że człowiek powinien stawiać interes swojego narodu ponad sprawy innych ludów. Nie chodzi tu o jakiś rasizm, czy agresję - po prostu każdy powinien zadbać najpierw o dobro ludzi w swoim otoczeniu - rodziny, wspólnoty lokalnej, narodu. Zabawni są ci lewicowcy, którzy chcą zbawić cały świat, ale gardzą ludźmi w swoim otoczeniu bo to "Polacy biedacy".
    Inna sprawa, że sporo złego dla postrzegania nacjonalizmu robią właśnie osoby, które określają się jako narodowcy. Wiele z nich to ludzie, dla których działanie dla dobra Polski oznacza naklejanie vlepek (co jeszcze nie jest złe) oraz napierdalanie każdego, kto wydaje się podejrzany (co jest już złe) czy po prostu każdego, kto się nawinie (co jest jeszcze gorsze). Tym ludziom naprawdę się wydaje, że jak stłuką na ulicy jakiegoś geja, to w ten sposób przyczynią się do odrodzenia narodowego... Tymczasem prawda jest taka, że w ten sposób obrywają najmniej winni, a prawdziwi decydenci w mediach, biznesie i polityce zacierają ręce, bo takie incydenty dają im okazję do nakręcania histerii pod tytułem "faszyzm podnosi głowę".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. Tylko problem w tym, że nie każdy rozumie ideę Narodowców. To nie ma być działanie na własną rękę, chodzi o wspólne działanie, które ma na celu sprzeciw działaniom niekorzystnym dla Polski. Chodzi właśnie o propagowanie złych wartości w mediach, czy też błędy naszych polityków.

      Usuń