Dzisiejszy
tekst ma na celu przeanalizowanie wyrazu tolerancja, przy okazji poruszona
zostanie również kwestia wolności słowa. Poprzednie teksty dotyczyły islamu,
jak łatwo się więc domyślić, i ten będzie nawiązywał do tej religii.
Nie tak
dawno strona Nie Dla Islamizacji Europy zdobyła na Facebooku ponad 53.000
polubień. Jest to spora liczba, jednak patrząc na to, ilu mamy w Polsce
Polaków, wciąż wydaje się zbyt mała. Rodzi się również pytanie, co w zasadzie
ta strona próbuje osiągnąć? Oczywiście pełni ona znakomitą funkcję
informacyjną, istnieją też blogi, które przybliżają ludziom religię islamu.
Jednak nie zmienia to faktu, że z każdym
rokiem w Europie liczba muzułmanów drastycznie się powiększa.
I teraz
właśnie należy przejść do kwestii tolerancji. A mianowicie - czy wszystko
należy tolerować i szanować? Polska dla wielu narodów jest krajem rasistów.
Choć problem ten wydaje się już zanikać, dla wielu już rasistami pozostaniemy.
Ostatnimi czasy jednak ten trend się odwrócił, coraz częściej słyszy się, że
każdy ma prawo do wolności, do swojego zdania, do własnego sposobu na życie.
Innymi słowy, Polacy zaczynają na wszystko przymykać oko i na wiele rzeczy nie
zwracać uwagi. I to nawet nie brzmi źle. Jednak
moim zdaniem, wolność jednego człowieka powinna kończyć się tam, gdzie zaczyna
się wolność drugiego. O ile więc możemy się cieszyć z tego, że obrazy
obrzucanych bananami czarnoskórych piłkarzy (na przykład Olisadebe podczas
swojego debiutu w Legii) są rzadkością, to powszechne tolerowanie zwyczajów
innych kultur może nam nie wyjść na dobre.
W Polsce nie ma jeszcze obecnie
problemu z masową islamizacją. Jednak wystarczy rzucić okiem na obecną sytuację Niemiec,
Francji, Belgii czy też Wlk. Brytanii. I należy się zastanowić nad pewną kwestią
– na jaki stopień tolerancji możemy sobie pozwolić.
Przeglądałem
różne fora internetowe, rozmawiałem z kilkoma znajomymi. Postawy ludzi są
skrajne. Jedni uważają, że muzułmanie są zarazą, którą należy zwalczać, inni
zaś są zdania, że należy ich szanować tak samo, jak innych ludzi. I tutaj rodzi
się pewien problem. Problem związany z religią islamu. Tak samo, jak
chrześcijanie powinni przestrzegać zasad Biblii, tak samo islamiści trzymają
się zasad Koranu. Oczywiście, wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, często te zasady
łamiemy. Jednak różnice pomiędzy naszymi religiami (wbrew temu, co mogą wmawiać
nam ketmani [odsyłam do mojego poprzedniego wpisu]) różnią się znacznie. Biblia
nawołuje do wzajemnego szacunku, Bóg obiecuje nam wybaczenie grzechów, jeśli
tylko okażemy skruchę. Z Koranem jest inaczej. Co prawda Allah obiecuje wiele
swoim wyznawcom, jednak zaznacza również, że niewiernych czeka wieczne
potępienie. I to nie tylko w dniu sądu. Koran
wzywa do nienawiści wobec wszystkich innowierców. Zaznacza, że albo poddamy
się islamowi dobrowolnie, albo zrobimy to pod przymusem (bądź też zginiemy).
Wobec takiej
postawy jasne wydaje się, że od islamu powinniśmy trzymać się z daleka. Jednak
nie jest to rozwiązanie oczywiste. Przede
wszystkim nie każdy muzułmanin musi być fanatykiem. W końcu nie każdy
chrześcijanin trzyma się zasad Biblii, tak samo niektórzy mogą odstępować od
zasad Koranu. To jednak też nie jest taka prosta sprawa. Islam to coś
więcej niż religia. Islam to sposób życia, islam to polityka. W ostatnich latach
wiele było przypadków, gdy za odejście od islamu ludzie sami podpisywali sobie
wyrok śmierci.
Zapędy do
walki z islamem hamuje również papież Franciszek. Ostatnio pojawiły się plotki,
jakby w niedługim czasie chciał zorganizować spotkanie z przedstawicielami
islamu oraz prawosławnych. Zamierza wyciągnąć do nich rękę i spróbować
załagodzić narastający konflikt. Pytanie, jak nakłonić muzułmanów do
odstąpienia od zasad Koranu? To tak, jakby próbować nakłonić ich do zmiany
wiary. Jest to co prawda jakieś rozwiązanie, niestety, osobiście mocno
powątpiewam w jego pozytywne skutki.
Sama Biblia mocno neguje również
rozwiązania zbrojne. Jezus dający się ukrzyżować i każący schować apostołom
broń w ogrodzie oliwnym jest na to świetnym przykładem. Ostatnio natknąłem się również na
taki fragment w Liście do Rzymian (14; 10
– 17)
Ty zaś czemu osądzasz swego brata?
Albo i ty, czemu pogardzasz swym bratem? Wszak wszyscy staniemy przed sądem
Bożym.
Bo napisano:
Jako żyw, mówi Pan,
Ugnie się przede mną wszelkie kolano
I wszelki język wyznawać będzie Boga.
Tak więc każdy z nas za samego siebie
zda sprawę Bogu. Przeto nie osądzajmy już jedni drugich, ale raczej baczcie,
aby nie dawać bratu powodu do upadku lub zgorszenia. Wiem i jestem przekonany w
Panu Jezusie, że nie ma nic, co by samo w sobie było nieczyste; nieczyste jest
jedynie dla tego, kto je za nieczyste uważa. Jeżeli zaś z powodu pokarmu trapi
się twój brat, to już nie postępujesz zgodnie z miłością; nie zatracaj przez
swój pokarm tego, za którego Chrystus umarł. Niechże tedy to, co jest dobrem
waszym, nie będzie powodem do bluźnierstwa. Albowiem Królestwo Boże, to nie
pokarm i napój, lecz sprawiedliwość i pokój, i radość w Duchu Świętym.
Co bardziej
fanatyczni antyislamiści mogliby powiedzieć, że islamu wtedy jeszcze nie było,
że teraz należy dostosować się do obecnych czasów. Polakom znana jest jednak
zapewne również obrona Częstochowy podczas Potopu Szwedzkiego, czy też cud nad
Wisłą, podczas walk z bolszewikami. Wtedy przecież do rozlewu krwi doszło,
jednak można się w tych wydarzeniach dopatrywać ingerencji Boga. No i przecież
już Stary Testament opowiada o walkach Izraelitów. Nie możemy też zapominać o
wyprawach krzyżowych…
W tym
wszystkim największym problemem wydaje mi się właśnie wolność słowa i tolerancja.
Poprzednio już wspominałem, że z muzułmanami dialog prowadzi się ciężko.
Głównie z powodu rozlicznych kłamstw i przekłamań. Jednak częste są również przypadki, gdy pytania internautów, które, nie
ukrywajmy, są niewygodne dla islamistów, są ignorowane lub po prostu kasowane z
różnych forum internetowych.
Zachód był
niezwykle tolerancyjny dla islamu. Obecnie wielu ludzi tego żałuje. Muzułmanie
domagają się tam wprowadzania swoich praw, co więcej, często sami próbują
wymierzać sprawiedliwość. No dobrze, nie wszyscy. Musimy jednak patrzeć na
ogół. Nasunął mi się pewien przykład – II wojna światowa. Niemcy dali się
omamić Hitlerowi, inni chcieli po prostu odzyskać utraconą dumę po I wojnie.
Ruszyli do walki. I pytanie, czy na front szli tylko ci, którzy pragnęli
zabijać? Ależ skąd, walczyli wszyscy. Walczyli, bo nie mogli zdezerterować.
Znam jednego Niemca, który za młodu walczył pod Warszawą. Mówił, że ani on, ani
jego wielu kolegów nawet nie chciało walczyć. Wiedzieli jednak, że nie mogą się
wycofać. I podobnie może być z islamem. Muzułmanie wlali się już do Europy tak,
jak kiedyś Szwedzi do Polski. Tylko taktyka się zmieniła. Koran odradza otwartą
walkę, przy przewadze liczebnej przeciwnika, co innego gdy to muzułmanie są
liczniejsi. Co więcej, nawet ci nie będący fanatykami mogą nie mieć drogi
odwrotu.
Zadajmy więc
sobie pytanie – jaką Polskę chcemy widzieć za kilkadziesiąt lat? Muzułmanie
prowadzą model rodziny wielodzietnej, bardzo szybko przewyższą nas liczebnie.
Są przeciwni budowaniu kościołów, domagają się stawiania coraz to nowych
meczetów. I co najgorsze, domagają się przestrzegania Koranu nawet przez
innowierców. Jak wspominałem wcześniej, ich księga stanowi prawo, o czym
niedawno przekonali się Niemcy. Pewna Niemka nie mogła wziąć rozwodu z muzułmaninem,
na drodze stanął jej jeden z przepisów Koranu. Prawo niemieckie pozostało
bezradne.
Tak więc
uważam, że powinniśmy wystrzegać się muzułmanów w Polsce. Nie dlatego, że oni
sami z siebie są źli. Jednak z pewnością zły jest Koran. Księga, która wywyższa
jedną wiarę ponad wszelkie inne, w dodatku namawia do mordowania innowierców,
nie może być księgą mądrą. Jest nawet takie powiedzenie: „Mądry Polak po
szkodzie.” – my musimy być mądrzy przed szkodą. Bo dlaczego mamy tolerować kogoś, kto nie toleruje nas?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"Jednak z pewnością zły jest Koran. Księga, która wywyższa jedną wiarę ponad wszelkie inne, w dodatku namawia do mordowania innowierców, nie może być księgą mądrą.:
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o mordowanie innowierców, spoko. Ale "wywyższanie jednej wiary ponad wszelkie inne" to coś złego? Przecież to samo nakazuje Biblia. Nie ma nic złego w tym, że ktoś uważa swoją wiarę za jedyną prawdziwą i najlepszą. Jest to nawet logiczne - gdyby nie uznawał jej za najlepszą, to po co miałby ją wyznawać? Problem powstaje WYŁĄCZNIE wtedy, gdy przechodzi do siłowego narzucania tej wyższości innym.
Prawdę mówiąc, to największy żal powinniśmy mieć nie do muzułmanów, a do Europejczyków. Jeśli Europejczycy zmienili się zgrają rozmamłanych oszołomów, dla których największym zmartwieniem w życiu jest walka o związki partnerskie, w dodatku w zgraję wymierającą, to nie ma co się dziwić, że muzułmanie starają się wkroczyć na ich miejsce. Ot, dobór naturalny.
W tym wywyższaniu chodziło mi o jawne krytykowanie i wychodzenie z założenia, że inne wiary jako całokształt są złe. A co ciekawe islamiści przy "nawracaniu" chrześcijan często mówią, że Biblia ma wiele wspólnego z Koranem. W Bibli znajdują się fragmenty o przebaczeniu, Koran zaś stawia innowierców w beznadziejnej sytuacji, nawet skrucha nie pomoże.
UsuńZarówno Europa jak i islamiści przyczynili się do takiego wyglądu Zachodu. Polska na szczęście tego problemu jeszcze nie ma, co nie oznacza, że wkrótce się on nie pojawi. Dlatego też warto być ostrożnym.
"W Bibli znajdują się fragmenty o przebaczeniu, Koran zaś stawia innowierców w beznadziejnej sytuacji, nawet skrucha nie pomoże."
OdpowiedzUsuńW Koranie też znajdują się fragmenty mówiące o przebaczeniu i miłosierdziu. Generalnie można zauważyć taką tendencję - dopóki Mahomet był słaby, wygnany, prześladowany, dopóty nawoływał do miłosierdzia i pokoju. W momencie w którym zyskał zwolenników i stworzył armię, zaczyna się głoszenie dzihadu i polityka zero tolerancji. Przypadek? ;)
"Dlatego też warto być ostrożnym."
Tak, ale nie trzeba też popadać w obsesję (nie mówię, że Ty popadasz, po prostu taka uwaga na marginesie). Nasi rodzimi muzułmanie, potomkowie Tatarów, którzy niegdyś przeszli na służbę Rzeczypospolitej, to normalni ludzie, zasymilowani, spokojnie żyjący i lojalni wobec kraju, a nie żadni fanatycy. Dopiero gdyby zaczęły nas najeżdzać fale imigrantów z krajów islamskich zacząłby się problem. Co na razie nam nie grozi. Polska ma w tej chwili mnóstwo ważniejszych problemów, niż Islam. Jeśli w przyszłości czekają nas jakieś konflikty z tą religią, to jak sądzę, wynikające raczej z powodu przesycenia Arabami innych krajów europejskich, niż z powodu ryzyka islamizacji Polski.
Ja uważam że nie ma tolerancji dla nich i pederastow jest to złe na szczęście są młodzi Polacy którzy narazie walczą pomiędzy sobą na stadionach i jest ich sporo więc narazie nie ma co się denerwować ;)
OdpowiedzUsuńGdy będzie trzeba, zrobimy to, co zrobić należy. :)
UsuńMówisz, że wolność jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna drugiego. Święta racja, ale czy uważasz, że muzułmanie budując sobie meczet w Warszawie ograniczają naszą wolność? W jaki sposób?
OdpowiedzUsuńRóżnice w religiach są ogromne. Przede wszystkim dlatego, że katoliccy biskupi od wieków ustalali zasady na synodach. Uznali, że nie każdy człowiek powinien sam interpretować Biblię. W islamie tego nie ma. Wątpię, by dało się nakłonić muzułmanów do odstąpienia od zasad Koranu. Musieliby zorganizować coś w rodzaju takiego zebrania, na którym ustaliliby nowe zasady wiary, ale po co jak są dla nich dobre? Myślę jednak, że Koran nie powinien narzucać praw politycznych.
To jednak nie zmienia faktu, że żadna agresja i przemoc nie ma usprawiedliwienia. Zostawmy ich w spokoju. Tolerancja jest dobra jeśli ma granice. W Polsce mamy swoje prawa i nie powinniśmy pozwolić, by rządzili nami obcy. Wydaje mi się, że ludzie źle rozumieją to pojęcie. Tolerancyjne państwo wpuszcza obcych w swoje granice, pozwala im żyć jak chcą, ale nie pozwala łamać prawa. To wystarczy, by nie musieć czuć się zagrożonym. Być ostrożnym? Owszem, ale to nie ma nic wspólnego z nietolerancją. Powinniśmy im powiedzieć: "Żyjecie w naszym kraju, macie przestrzegać naszych praw, a jeśli wam się nie podobają wracajcie do siebie". Jest różnica między tolerancją a dogadzaniem innym.
"Mówisz, że wolność jednego człowieka kończy się tam, gdzie zaczyna drugiego. Święta racja, ale czy uważasz, że muzułmanie budując sobie meczet w Warszawie ograniczają naszą wolność? W jaki sposób?" - A za co budowane są meczety? Za pieniądze podatników. Poza tym jako chrześcijanin czuję, że ogranicza się wolność mojej wiary. O to się rozchodziło.
Usuń"Różnice w religiach są ogromne. Przede wszystkim dlatego, że katoliccy biskupi od wieków ustalali zasady na synodach. Uznali, że nie każdy człowiek powinien sam interpretować Biblię. W islamie tego nie ma. Wątpię, by dało się nakłonić muzułmanów do odstąpienia od zasad Koranu. Musieliby zorganizować coś w rodzaju takiego zebrania, na którym ustaliliby nowe zasady wiary, ale po co jak są dla nich dobre? Myślę jednak, że Koran nie powinien narzucać praw politycznych." - Islamiści też mają takie zjazdy. Inna sprawa, że często nie dochodzą do porozumienia. A Koran stanowi prawo. Ostatnio było w Niemczech głośno o tym, że Niemka nie mogła się rozwieść z muzułmaninem, bo Koran tego zabraniał. I prawo niemieckie było bezradne.
"To jednak nie zmienia faktu, że żadna agresja i przemoc nie ma usprawiedliwienia. Zostawmy ich w spokoju. Tolerancja jest dobra jeśli ma granice. W Polsce mamy swoje prawa i nie powinniśmy pozwolić, by rządzili nami obcy." - Najgłupsza wypowiedź. A co zrobisz, jak już zaroi się tu od muzułmanów? Oni tworzą getta, nie dążą do współpracy. A nasza tolerancja to skrajna głupota. O czym zresztą zaraz powiem.
"Wydaje mi się, że ludzie źle rozumieją to pojęcie. Tolerancyjne państwo wpuszcza obcych w swoje granice, pozwala im żyć jak chcą, ale nie pozwala łamać prawa. To wystarczy, by nie musieć czuć się zagrożonym. Być ostrożnym? Owszem, ale to nie ma nic wspólnego z nietolerancją. " - Robert Winnicki ostatnio mówił, że masa Polaków nie zna definicji słowa tolerancja. I ma całkowitą rację. Toleruję cię, więc pozwalam ci być tu, gdzie jesteś. Ale nie licz na to, że uścisnę ci rękę, pozwolę ci na siebie patrzeć itp. Nie, jak dla mnie islamu nie można nawet tolerować a co dopiero akceptować.